- Łoeeeee... - coś mnie kopnęło w udo! Otworzyłem oczy. Hum, to dość... ciekawe. Ahahahaha, Francis leży pod stołem! Ja... ZAGILBISTY Ja leżę na zagilbistym łózku, a Tosiek gdzieś na podłodze. Łeb mnie boli. Ale było zagilbiście!
- Cosięstałosięcosiędziejegdziejajestemcosięstałoczemumniecośtykacosięstało? - Tosiek się chyba obudził. Taa, chyba.
- I jeeeszcze jeden i... jeeeeeszcze razZssZSSSSSZZZZZ! Sto lat, sto lat~!
- Oeee, ale się najebaliśmy...
- Jak szpaki...
- Jakie szpachle
- ... chyba cię powaliło, Polen.
- Nie, pruska zarazo, teraz to JA będę na górze!
- JA zawsze byłem na górze!
- Ale teraz to ja będę! Bo po tym, jak generalnie jestem na dole, mnie wszystko boli!
- Masz pecha! Za delikatny jesteś i tyle! Ale to zagilbisty JA będzie na górze!
- No zobaczymy!
- Zobaczymy!
***
- Auła...
- Mówiłem, że będziesz na dole.
- ... bo nie miałem jak cię zrzucić i... a teraz mnie wszystko totalnie boli!
- I to niby moja wina?
- Tak, twoja, totalnie!
- Mi było dobrze.
- NO TO TOTALNIE TOBIE, B
Doba, czyli 24 godziny by Arthusia1206, literature
Literature
Doba, czyli 24 godziny
- Co tak siedzisz jak ta dupa wołowa?
Gilbert drgnął i zmarszczył brwi. Przecież... był sam. I w ogóle się nie odzywał. A słyszał... głos. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby to nie był JEGO WŁASNY głos! Odwrócił się szybko w stronę owego dźwięku - w tym wypadku były to drzwi.
- O kurwa...! - ... on chyba naprawdę mocno puknął się w tą głowę. Bo... kogo widzi? SIEBIE! Normalnego, zagilbistego, ociekającego seksem siebie! A przecież siedzi na kan
Gilbert obudził się pierwszy, powodem tego była zimna fala powietrza, która nagle przeszła przez pokój. A jaki był powód tego zimna?
A Ludwig. Tak, złapał za kołdrę i ściągnął ja ze starszego brata, sam się nią otulając, a Prusy został sam sobie na pastwę 16 stopni.
Na pewno jeszcze nie było szóstej, na dworze, pomimo tego, że to zima i noce są bardzo ciemne, panował zbytni mrok. Pewnie było coś około trzeciej w nocy.
Gilbert spojrzał na okno. Trudno było zobaczyć cokolwiek, bia&
Gilbert spojrzał na brata ze współczuciem. Ale żeby to zauważyć, trzeba się bardzo uważnie przyjrzeć.
Ludwig ze spokojem podpisywał dokumenty, a kamienną twarzą, nawet nie czytając treści. Wojna go zmieniła, robił to wszystko już mechanicznie. Właśnie dlatego Gilbert mu współczuł. Za oknem panował już mrok. Z resztą - widziany zza murów oplecionych kolczastym drutem, z pewnością budził niepokój wśród więźniów, a nawet i wśród ludzi, będącymi istnymi
- Tak. To właśnie te czasy. - Gilbert uśmiechnął się, widząc zaciekawienie w niebieskich, lekko sennych oczach brata.
- A... no to... opowiedz mi jeszcze coś. - Ludwig spojrzał na Gilberta wzrokiem zbitego szczeniaka, a starszy brat zaśmiał się. Ta mina zawsze, oczywiście w wykonaniu Ludwiga, rozbudzała w nim dziwną czułość. Lubił patrzeć na 11-letniego chłopca, który nie mógł doczekać się wieczoru, gdy właśnie on usiądzie w jego pokoju, na jego łóżku i nie opowie mi czegoś ciek
- Łoeeeee... - coś mnie kopnęło w udo! Otworzyłem oczy. Hum, to dość... ciekawe. Ahahahaha, Francis leży pod stołem! Ja... ZAGILBISTY Ja leżę na zagilbistym łózku, a Tosiek gdzieś na podłodze. Łeb mnie boli. Ale było zagilbiście!
- Cosięstałosięcosiędziejegdziejajestemcosięstałoczemumniecośtykacosięstało? - Tosiek się chyba obudził. Taa, chyba.
- I jeeeszcze jeden i... jeeeeeszcze razZssZSSSSSZZZZZ! Sto lat, sto lat~!
- Oeee, ale się najebaliśmy...
- Jak szpaki...
- Jakie szpachle
- ... chyba cię powaliło, Polen.
- Nie, pruska zarazo, teraz to JA będę na górze!
- JA zawsze byłem na górze!
- Ale teraz to ja będę! Bo po tym, jak generalnie jestem na dole, mnie wszystko boli!
- Masz pecha! Za delikatny jesteś i tyle! Ale to zagilbisty JA będzie na górze!
- No zobaczymy!
- Zobaczymy!
***
- Auła...
- Mówiłem, że będziesz na dole.
- ... bo nie miałem jak cię zrzucić i... a teraz mnie wszystko totalnie boli!
- I to niby moja wina?
- Tak, twoja, totalnie!
- Mi było dobrze.
- NO TO TOTALNIE TOBIE, B
Doba, czyli 24 godziny by Arthusia1206, literature
Literature
Doba, czyli 24 godziny
- Co tak siedzisz jak ta dupa wołowa?
Gilbert drgnął i zmarszczył brwi. Przecież... był sam. I w ogóle się nie odzywał. A słyszał... głos. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby to nie był JEGO WŁASNY głos! Odwrócił się szybko w stronę owego dźwięku - w tym wypadku były to drzwi.
- O kurwa...! - ... on chyba naprawdę mocno puknął się w tą głowę. Bo... kogo widzi? SIEBIE! Normalnego, zagilbistego, ociekającego seksem siebie! A przecież siedzi na kan
Gilbert obudził się pierwszy, powodem tego była zimna fala powietrza, która nagle przeszła przez pokój. A jaki był powód tego zimna?
A Ludwig. Tak, złapał za kołdrę i ściągnął ja ze starszego brata, sam się nią otulając, a Prusy został sam sobie na pastwę 16 stopni.
Na pewno jeszcze nie było szóstej, na dworze, pomimo tego, że to zima i noce są bardzo ciemne, panował zbytni mrok. Pewnie było coś około trzeciej w nocy.
Gilbert spojrzał na okno. Trudno było zobaczyć cokolwiek, bia&
Gilbert spojrzał na brata ze współczuciem. Ale żeby to zauważyć, trzeba się bardzo uważnie przyjrzeć.
Ludwig ze spokojem podpisywał dokumenty, a kamienną twarzą, nawet nie czytając treści. Wojna go zmieniła, robił to wszystko już mechanicznie. Właśnie dlatego Gilbert mu współczuł. Za oknem panował już mrok. Z resztą - widziany zza murów oplecionych kolczastym drutem, z pewnością budził niepokój wśród więźniów, a nawet i wśród ludzi, będącymi istnymi
- Tak. To właśnie te czasy. - Gilbert uśmiechnął się, widząc zaciekawienie w niebieskich, lekko sennych oczach brata.
- A... no to... opowiedz mi jeszcze coś. - Ludwig spojrzał na Gilberta wzrokiem zbitego szczeniaka, a starszy brat zaśmiał się. Ta mina zawsze, oczywiście w wykonaniu Ludwiga, rozbudzała w nim dziwną czułość. Lubił patrzeć na 11-letniego chłopca, który nie mógł doczekać się wieczoru, gdy właśnie on usiądzie w jego pokoju, na jego łóżku i nie opowie mi czegoś ciek
- Czy ty sugerujesz, że ja nie umiem jeździć?!
- A ty, że to wina moich dróg?!
- Bo to jest ich wina!
- Szwab!
- Idiotka!
- Paranoidalny egocentryk!
- ...że jaki centryk?
- Paranoidalny.
- ...a.
Gilbert podrapał się po głowie, zapewne myśląc nad kolejną ciętą ripostą na oskarżenie płynące z ust Feli. Bo takowe na pewno prędzej czy później z nich wypłynie.
Ludwig stał przy aucie i albo się nad nim modlił, albo udawał, że się zna i że nic się nie stało.
Wszystko może by i wyg
Tak, zrobiłam włam na własne konto, niczego nie żałuję.
Ciekawe, czy zagląda tutaj choć jedna osoba, z którą dane mi było rozmawiać (regularnie bądź nie) w tych, bądź co bądź zamierzchłych, ale jakże kolorowych czasach szaleństwa na APH. No, jeśli ktoś to czyta, to niech przyjdzie powspominać. <3
Journale teraz są do dupy, co oni tutaj narobili. >:
Przyszłam trochę głupot napisać. <3
Brzuch mnie boli to sobie siedzę w domu. Zacieram kilka filmików z JuTjuba i próbuję narysować naczelnego pedała Sali Samobójców.
Dominika znaczy.
Mam taką fazę na ten film, że łohoooo...
I na aktorów, dwóch. Jakub i Bartek. ♥
Zachowuję się jak fangirl i mam jakąś nadpobudliwość ruchową jak oglądam filmik gdy oni się całują.
Oczywiście ten moment jak i ten z judo mam już na t